Sunday, December 27, 2020

List otwarty do prof. Heleny Duć-Fajfer

 Szanowna Pani Profesor!


Ten list piszę w związku z wywiadem, jaki udzieliła Pani i Pani koleżanki i koledzy ze Stowarzyszenia Łemków red. Eugeniuszowi Czykwinowi i który zamieszczono w dodatku do „Przeglądu Prawosławnego” pt. „Sami o sobie”, nr 10 (424) z października 2020 r., s. 74-76. Zwracam się tą drogą do Pani, ponieważ od pewnego czasu „Przegląd Prawosławny” nie publikuje listów Czytelników. Wypowiedziane w nim przez Panią słowa budzą mój sprzeciw jako prawosławnego chrześcijanina, obywatela polskiego, legniczanina i doktora politologii z wykształcenia.

Powiada Pani: „Na Białostocczyźnie, wiem, bo mam prawosławnych studentów z Białegostoku, dominującym czynnikiem, fundamentem tożsamości jest czynnik religijny. Możesz być Polakiem, Białorusinem, Ukraińcem, kimkolwiek, ale jesteś prawosławny. Tożsamość religijna jest ważniejsza niż etniczna. Na Łemkowynie jest inaczej. Łemkowie, co pokazała nam historia, w pierwszej kolejności odnoszą się do identyfikacji etnicznej. Jak przyszedł ukrainizator, to ludzie w proteście wobec jego działań, wracali do prawosławia. U nas odwrotnie odwrotnie niż na Białostocczyźnie, możesz być grekokatolikiem, prawosławnym czy nawet rzymskim katolikiem, pierwszoplanowe jest to, że jesteś Łemkiem” (s. 76). Inną hierarchię wartości niż wyrażana przez Panią i rozumujących tak , jak Pani Łemków, znajdujemy w Nowym Testamencie. „Kto kocha ojca lub matkę bardziej, niż Mnie, nie jest mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż mnie, nie jest Mnie godzien” (Mt 10,3; jeśli nie zaznaczyłem inaczej, Biblię cytuję odtąd za: Pismo święte Starego i Nowego Testamentu. Biblia Tysiąclecia. Wydanie piąte na nowo opracowane i poprawione, Poznań 2003). „Zapytywali Go zebrani: «Panie, czy w tym czasie przywrócisz królestwo Izraela?» Odpowiedział im: «Nie wasza to rzecz znać czasy i chwile, które Ojciec ustalił swoją władzą, ale gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami w Jeruzalem i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi»” (Dz 1,6-8). Widzimy, że Jezus kazał przedkładać głoszenie Ewangelii oraz zbawienie i innych ludzi nad sprawy polityczne. W Pani wypowiedzi ta hierarchia wartości zostaje odwrócona: Cerkiew prawosławna staje się narzędziem walki przeciw polonizacji i ukrainizacji Łemków (Rusnaków). Przedstawiona przez Panią motywacja Rusnaków do zmiany wyznania z grekokatolickiego na prawosławne są w większości wypadków, niestety, trafne. Napiszę o tym dalej. Wielu Rusnaków, którzy konwertowali na prawosławie w okresie międzywojennym, uczestniczyło naprzemiennie w nabożeństwach prawosławnych i unickich (zob. K. Urban, Kościół prawosławny w Polsce 1945-1970, Kraków 1996, s. 142). Takie przypadki zdarzają się nadal, co wiem z własnych rozmów i obserwacyj. Ważne dla nich jest, że ѓадают там по нашому, czy jakoś podobnie, a nie po łacinie, czy po polsku. Nie zwracają uwagi, że w jednych świątyniach wspomina się papieża rzymskiego i śpiewa  Вірую z dodatkiem „і Сина” („i Syna”), a w drugich – metropolitę warszawskiego i ten dodatek się pomija. Prof. Jacek Nowak, socjolog zatrudniony na tej samej uczelni, co Pani, na podstawie własnych badań terenowych przeprowadzonych wśród Łemków w Polsce, na Słowacji na Ukrainie w l. 90. XX w. stwierdził: „Jedyny element łączący i spajający grupę, pojawiający się w wypowiedziach, dotyczy wyznaczania przestrzeni religijnej w opozycji do większości polskiej-katolickiej. Wyraża się on w podkreślaniu »swojskości religijnej« w odniesieniu zarówno do prawosławia, jak i grekokatolicyzmu” (Zaginiony świat? Nazywają ich Łemkami, Kraków 2000, s. 159). „W cerkwi zawierane są z reguły małżeństwa etnicznie jednorodne - zauważył w 1987 r. w odniesieniu do Rusnaków polski etnolog, dr Kazimierz Pudło - pomimo tego, że młodzi należą do różnych grup wyznaniowych” (K. Pudło, Łemkowie. Proces wrastania w środowisko Dolnego Śląska 1947-1985, Wrocław 1987, s. 142). Jeszcze niedawno promowany przez Stowarzyszenie Łemków portal randkowy www.naszylude.com wzywał: «Женте ся лем зе своіма» („Pobierajcie się tylko ze «swoimi»”)” (Стоварышиня Лемків - Stowarzyszenie Łemków. NASZY LUDE, www.stowarzyszenielemkow. pl/web/naszy-lude/ [data dostęp: 21.08.2018]). Duchowni prawosławni pochodzenia nie-łemkowskiego: Białorusin, Jarosław Tyczyno i Polak, Jerzy Krysiak zostali zmuszeni do odejścia z parafii legnickiej przez łemkowską większość jej członków. Przyczyną były posługiwanie się przez nich językiem rosyjskim lub polskim podczas kazań i katechez oraz wymową synodalną (rosyjską) tekstów nabożeństw w języku cerkiewno-słowiańskim (zob.: W. Bobryk, KONFLIKT W PARAFII PRAWOSŁAWNEJ W LEGNICY A KWESTIA JĘZYKA NABOŻEŃSTW W ŚWIETLE AKT URZĘDU DO SPRAW WYZNAŃ, www.pan-ol.lublin.pl/wydawnictwa/TZwiaz7/ Bobryk.pdf [data dostępu: 21.11.2019]; R. Żeleźny, Polityka władz komunistycznych wobec legnickiej Cerkwi prawosławnej. Wybrane zagadnienia, „Szkice Legnickie”, t. XL (2019), s. 111-116). Dr Paweł Wróblewski, który rozmawiał z o. Piotrem Sokołowskim, przydzielonym obecnie do cywilno-wojskowej parafii św. Cyryla i Metodego we Wrocławiu, stwierdził, że z tego samego powodu ten konwertyta na prawosławie polskiego pochodzenia przestał posługiwać w zdominowanej przez Rusnaków parochii michałowskiej w Dekanacie Lubińskim PAKP. Widzimy na powyższych przykładach, czym skutkuje przedkładanie narodowości nad wyznanie. Na szczęście, wielu Łemków tak nie myśli. Napiszę o tym dalej, przy zbijaniu Pani błędnych twierdzeń dotyczących świadomości narodowej Rusnaków mieszkających w Polsce. Z punktu widzenia prawosławnego, Pani słowa są wyrazem zwykłego bałwochwalstwa.  Zgodnie z rezolucją wielkiego synodu konstantynopolitańskiego z 1872 r. „...w Kościele Chrześcijan, gdzie duchowe społeczeństwo, prowadzone przez Założyciela i Głowę [Kościoła] zawiera w sobie wszystkie nacje w jednej chrześcijańskiej wspólnocie, obecność etnofiletyzmu jest obca i nie do pomyślenia. I rzeczywiście, etnofiletyzm, tj. formacja specjalnego narodowego Kościoła, w którym akceptowani są wszyscy przedstawiciele pewnej nacji, a odtrącani wszyscy ci, którzy przynależą do innych narodów, [formacja] która kierowana jest jedynie przez [duchownych] wywodzących się z jednego narodu, jest nie do zaakceptowania i bez precedensu” (cyt. za: Marek Ławreszuk, Prawosławie wobec problemu etnofiletyzmu, „Elpis”, nr 11/19-20, s. 84-85, https://elpis.uwb.edu.pl/index.php/Elpis/article/view/13/30 [data dostępu: 27.12.2020). Grekokatolików, którzy czytają mój list otwarty, odsyłam do pkt 2113 Katechizmu Kościoła Katolickiego (Poznań 1994): „Bałwochwalstwo nie dotyczy tylko fałszywych kultów pogańskich. Pozostaje stała pokusą wiary. Polega na ubóstwianiu tego, co nie jest Bogiem. Ma ono miejsce wtedy, gdy człowiek czci i wielbi stworzenie zamiast Boga, bez względu na to, czy chodzi o innych bogów czy demony (na przykład satanizm),  władzę, przyjemność, rasę, przodków (podkreślenie moje – P. B.) państwo, pieniądze itd.”. Wspomniani przez Panią „studenci z Białostocczyny” są mocniej zakorzenieni w prawosławiu, niż Pani i Pani podobne osoby i dlatego przedkładają wyznanie nad narodowość. Z punktu widzenia politologicznego, Pani poglądy to przejaw nacjonalizmu. Jeden z moich wykładowców, prof. Kazimierz Dziubka, tak go zdefiniował: „Nacjonalizm (łac. natio - naród) - termin wieloznaczny, najczęściej określający postawę społeczno-polityczną lub ideologię, które stawiają interesy własnego narodu ponad wszelkie inne wartości i postulują podporządkowanie innych narodów interesom własnego narodu, głosząc niechęć, nietolerancję i ksenofobię wobec innych narodów. Tak rozumiany n. jest przeciwieństwem patriotyzmu i internacjonalizmu - postaw i ideologii wolnych od wrogości wobec innych narodów. Za szczególną postać n. uważa się trybalizm (np. w Afryce) i komunalizm (np. w Indiach), tj. ideologie powstałe w warunków braku lub niedorozwoju poczuciu tożsamości narodowej, w ramach których cechy narodu przypisywane są plemieniu, wspólnocie lokalnej, kaście itd. Skrajną formą n. jest szowinizm, a w pewnych sytuacjach rasizm. Oprócz wymienionych jedną z cech n. jest także etnocentryzm, tj. ujmowanie własnej kultury jako punktu odniesienia w ocenie kultur grup, skłonność do uważania za «wyższą», posiadającą więcej cech pozytywnych od innych” (Nacjonalizm, w: Leksykon politologii wraz z Aneksem o: reformie samorządowej, wyborach do sejmu, prezydenckich oraz gabinetach rządowych, red. A. Antoszewski, R. Herbut, Wrocław 2004, s. 242-243). Ściśle się wyrażając, reprezentuje Pani i podobnie, jak Pani myślący Łemkowie, nacjonalizm kulturowy. „Od Herdera zaczyna się jednak tylko tzw. nacjonalizm kulturowy – zauważał polski socjolog, prof. Jerzy Szacki - który różnił się dość zasadniczo od tzw. nacjonalizmu politycznego (czy też «obywatelskiego»), który zwykł odwoływać się nie tylko do wspólnoty  kultury, ile do wspólnych instytucji politycznych, dzięki którym pewna populacja staje się narodem, chociaż pod względem kulturowym może być wewnętrznie zróżnicowana” (s. 171). Potwierdzają to Pani słowa: „Nie mamy swego «zewnętrznego» państwa, w którym byłaby zachowywana i rozwijana kultura, z jaką byśmy się utożsamiali i którego instytucje dbałyby o rozwój naszej kultury” (s. 73). Atoli takiego zewnętrznych patronów mieli i mają niektórzy Łemkowie: nie tylko Zachodnioukraińską Republikę Ludową czy Ukrainę (Zjednoczenie Łemków!), jak się wydaje ludziom niedouczonym, ale i Rosję. Proszę sobie przypomnieć ostatnie słowa św. Maksyma Gorlickiego: „Niech żyje Ruś i Święte Prawosławie” (Jarosław Charkiewicz, Św. Maksym Gorlicki, http://sklep.cerkiew.pl/ product_info.php?products_id=3275 [data dostępu: 25.12.2020). Nie zmienia kwalifikacji Pani i Pani zwolenników poglądów jako „nacjonalistycznych” publikacja przedmiotowego wywiadu w języku polskim, a nie w gwarze łemkowskiej. „Pamiętam pierwsze watry – wspomina Pani kolega ze Stowarzyszenia Łemków, kantor cerkwi legnickiej, Adam Barna – które na początku wypełniane były gwarą i śpiewem naszych ojców i przodków. Teraz, po 20 latach, wypełnione są najczęściej mowa naszych sąsiadów i to nie tylko na obczyźnie, ale także i w rodzinnych stronach” (Z pamiętnika wysiedleńca, Wspomnienia, Legnica 2004, s. 122). Jakie są skutki nacjonalizmu? „W imię «interesu narodowego» można uzasadnić absolutnie wszystko – zauważa polski politolog, prof. Adam Wielomski. W imię tegoż interesu można potępić demokrację i zapragnąć dyktatury; zażądać radykalnej prywatyzacji nierentownego sektora państwowego; chcieć uczynić z kraju państwo katolickie. Oto nacjonalizm prawicowy. Ale w imię tegoż samego «interesu narodowego» można chcieć oprzeć ustrój na zasadzie referendalno-plebiscytarnej; zażądać upaństwowienia gospodarki i usunięcia «kosmopolitycznego» katolicyzmu. Oto nacjonalizm lewicowy. Jego przykładem niechaj będzie Argentyna epoki Juana Perona” (Dlaczego nie jestem nacjonalistą?, https://www.salon24.pl/u/adamwielomski/64638,dlaczego-nie-jestem-nacjonalista [data dostępu: 25.12.2020]). Pani i Pani zwolennicy wyznajecie przeto kulturowy i moralny relatywizm. Nie dziwię się, ze w korespondencji ze mną przywołała Pani nazwisko Edwarda Saida, amerykańskiego intelektualisty arabskiego pochodzenia, bo on zajmuje podobne stanowisko, jak słusznie zauważa Dietrich Hart (zob. Relativism in Comparative Literature: A short Reconsideration with Special Reference to Edward's Said "Culture and Colonialism",  https://archiv.ub.uni-heidelberg.de/ volltextserver/19148/Harth_Relativism1.pdf [data dostępu: 24.12.2020]). Ja zaś świat kultury dzielę na centra (względem kultury polskiej czy łemkowskiej będzie nim niewątpliwie śródziemnomorski krąg kulturowy, któremu zawdzięczamy nie tylko chrześcijaństwo) i peryferie. Kultury niosące sprzeczne ze sobą przekonania, oceny i normy nie mogą być sobie równe. Jeśli włączyć do kultury technikę (jako „kulturę materialną”), to nie żyją na równym poziomie ludność korzystająca z kanalizacji, wodociągów, gazu, prądu, telefonu itd. oraz ludność tego pozbawiona.  I szanuję przedstawicieli innych, niż polski, narodów, którym te wynalazki zawdzięczam. Pani i Pani zwolenników etnocentryzm każe Wam widzieć w Ruskiej Republice Ludowej „wielkie historyczne dokonanie naszych przodków” (jak głosił plakat promujący współorganizowaną przez Stowarzyszenie Łemków imprezę z okazji 100-lecia jej powstania), mimo że takim nie było ani z punktu widzenia prakseologicznego (te prawie-państwo nie przetrwało nawet 2 lat), ani z punktu widzenia ukraińskiego (ten obszar chciała wchłonąć Zachodnioukraińska Republika Ludowa), ani z punktu widzenia polskiego (rząd polski rościł sobie pretensje do tego terenu, m.in. jako części Królestwa Polskiego przez 1772 r.).

Powiada Pani: „Jestem Łemkinią i nigdy nie opowiem się za wyrzuceniem z cerkwi cerkiewnosłowiańskiego. Cerkiew powinna być kulturowo nasza. Jestem za cerkiewnosłowiańskim, gdyż nie jest to język codzienny, a język modlitwy. Nie jesteśmy protestantami i dla nas nie jest pierwszoplanowe zgłębianie liturgicznych treści. Przez cerkiewnosłowiański jesteśmy włączeni do wielkiego cyrylo-metodiańskiego dziedzictwa. Porzucić tę wielką tradycję byłoby wielkim głupstwem. Poza tym, w porównaniu z łacinnikami, mamy łatwość poznawania cerkiewno-słowiańskiego, który w znaczącej części, choćby poprzez treść modlitw, rozumiemy. Musimy chronić cerkiewnosłowiański w Cerkwi i ja zawsze będę go broniła” (s. 76). W nicejsko-konstantynopolitańskim wyznaniu wiary, które zmawiamy na każdej niedzielnej Boskiej Liturgii, czytamy w jego oryginalnej, greckiej wersji: „Εἰς μίαν, ἁγίαν, καθολικη καὶ ἀποστολικὴν Ἐκκλησίαν” (cyt. za: Θεία Λειτουργία Άγίου Ἰωαννου Χρυσοστομου με μεταφραξη (Βασισμένη στήν ἑρμηνεία τοῦ Π. Ν. Τρεμπέλα). Ἔκδοση πεμπτη, Αθηνα 2014, s. 96). Na język cerkiewno-słowiański przekłada się to jako: „Во едину, святую, соборную и апостольскую церков” (Отче наш. Молитовник, упорядковал і приготовал священник Любомир Воргач, Legnica 2015, s. 103). Cerkiew prawosławna nie jest jedna w tym znaczeniu, że mają należeć do niej osoby określonej narodowości. Przeczą temu słowa Jezusa: „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody (podkreślenie moje – P. B.), udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego” (Mt 28,19). Przeczą temu słowa św. Pawła z Tarsu: „Nie ma już różnicy między Żydem a Grekiem. Jedne jest bowiem Pan wszystkich” (Rz 10,12). Tenże sam święty nauczał w urywku Listu do Galatów, czytanym w cerkwiach w Niedzielę św. Marii Egipcjanki (por. Отче наш. Молитовник, op. cit., s. 251): „Nie masz Żyda ani Greka, nie masz niewolnika ani wolnego, nie masz mężczyzny ani kobiety; albowiem wy wszyscy jedno jesteście w Chrystusie” (Ga 3,28, cyt. za: Nowy Testament. Nowy przekład. Tłumaczenie z języka greckiego, Warszawa, s.a). Słusznie tedy twierdził św. Justyn Popowić: „Misją Kościoła, organizmu Bogo-człowieczego, jest organiczne i osobowe zjednoczenie wszystkich wiernych z Osobą Chrystusa. (...) Bluźnierstwo nie do wybaczenia na Chrystusa i Ducha Świętego, to uczynić z niego Instytut narodowy (...). Jego celem, ponadnarodowym, powszechnym, ogólnoludzkim, jest połączenie wszystkich ludzi w Chrystusie” (Synaksarion. Żywoty świętych spisane na Świętej Górze Atos przez hieromnicha Makarego z monasteru Simonopetra. Marzec, Hajnówka 2016, s. 331). Błędne rozumienie jedności Cerkwi prowadzi do zaprzeczenia jej soborowości. Rzeczownik grecki „καθολικη” (rodzaj męski: „καθολικός”) tłumaczy się zazwyczaj jako „powszechny, uniwersalny” (zob. np. Pocket Oxford Classical Greek Dictionary, ed. by James Morwood, John Taylor, Oxford 2002, s. 167). Atoli pochodzi ono od przysłówka „καθόλου”, który znaczy „ogólnie, generalnie” (ibidem). Ten zaś powstał w wyniku połączenia przyimka „κατα” - „z (góry na dół), na, wedle, za (czasów) i przymiotnika „ὁλος” - „cały, kompletny, wszystek”, względnie urobionego od niego rzeczownika „το ὁλον” - „całość, pełnia” (zob. ibidem, s. 229, 171, Marian Golias, Wstępna nauka języka greckiego, Lwów 1929, s. 180). Św. Wincentego z Lerynu pisał: „W samym zaś znowu Kościele trzymać się trzeba silnie tego, w co wszędzie, w co zawsze, w co wszyscy wierzyli. To tylko bowiem jest prawdziwe i właściwie katolickie, jak to już wskazuje samo znaczenie tego wyrazu, odnoszące się we wszystkiem do znamienia powszechności. A stanie się to wtedy dopiero, gdy podążymy za powszechnością, starożytnością i jednomyślnością. Podążymy zaś za powszechnością, jeżeli za prawdziwą uznamy tylko tę wiarę, którą cały Kościół na ziemi wyznaje, za starożytnością, jeżeli ani na krok nie odstąpimy od tego pojmowania, które wyraźnie podzielali święci przodkowie i ojcowie nasi; za jednomyślnością zaś wtedy, jeżeli w obrębie tej starożytności za swoje uznamy określenia i poglądy wszystkich kapłanów i nauczycieli” (Pamiętnik. Commonitorium, przeł., dał wstęp i objaśnienia Jan Stahr, Poznań 1928, s. 7-8). W świetle wyżej przytoczonej wypowiedzi można także tłumaczyć  wyraz καθολικη” także jako „soborowy”, jako że wedle tego Ojca Cerkwi prawosławnej to ogół „kapłanów i nauczycieli” określa, w co winien chrześcijanin wierzyć i co winien czynić. Manifestacją takich przyjętych poglądów przyjętych przez wszystkich, a przynajmniej przez większość teologów chrześcijańskich (w praktyce jednomyślność w spornych kwestiach religijnych czy moralnych trudno osiągnąć) były przed nieszczęsną schizmą 1054 r. sobory powszechne. Pierwowzorem dla nich stało się zebranie Świętych Apostołów w Jerozolimie ok. 50 r., które zwolniło pogan nawróconych na chrystianizm z konieczności przestrzegania przepisów rytualnych i pokarmowych zawartych w Torze (zob. Dz 15). Z powszechnością (soborowością) wiąże się inne znamię Cerkwi – apostolskość. „Ἀπόστολος” znaczy po grecku „posłaniec, podróżnik, wyprawa morska” (zob. Pocket Oxford Classical Greek Dictonary, op. cit., s. 46). Cerkiew przez wieki dopuszczała odprawianie liturgii w językach narodowych czy ludowych – jak cerkiewno-słowiański, ale także – przed upadkiem Cesarstwa Zachodniorzymskiego w 476 r. – łacina (przede wszystkim w postaci Latina vulgaris), czy gruziński, żeby przyciągnąć do siebie ludzi, którzy nie rozumieli nabożeństw po grecku czy aramejsku. W języku greckim spisano Nowy Testament, dogmaty i kanony wiary prawosławnej (w jakimś zakresie również rzymskokatolickiej) czy Liturgię św. Jana Chryzostoma, w której wielokrotnie uczestniczyliśmy, zaś w języku aramejskim nauczał Jezus i modlą się w nim do tej pory niektórzy chrześcijanie (zob. Marcin Torz, W Syrii wciąż żyją ludzie, którzy mówią językiem Jezusa Chrystusa, https://gazetawroclawska. pl/w-syrii-wciaz-zyja-ludzie-ktorzy-mowia-jezykiem-jezusa-chrystusa-film/ ar/349275 [data dostępu: 25.12.2020]). Nie ma przeto żadnych przeszkód, żeby wprowadzić do liturgii prawosławnej język polski (co już uczyniono m.in. we wspominanej wcześniej cywilno-wojskowej parafii św. Cyryla i Metodego we Wrocławiu), tak jak np. angielski czy niemiecki (przechowuję w domu modlitewniki w obydwu tych językach). Na łamach tego samego numeru „Przeglądu Prawosławnego”, w którym zamieszczono wywiad z Panią i z Pani kolegami i koleżankami ze Stowarzyszenia Łemków, ukazał się tekst na temat prawosławnego Japończyka, św. Chiune Sugihary (Nie odwrócił się plecami, tłum. Ałła Matreńczyk, s. 21-24). Cerkiew prawosławna była tak samo jego, jak nasza i jego rodacy wyznania prawosławnego mają prawo modlić się po japońsku. 

Powiada Pani: „Otóż w spisie tym można było zadeklarować «podwójną» narodowość. I oto 10 tysięcy  zadeklarowało się jako Łemkowie, a jako Łemkowie-Ukraińcy, tu uwaga, tylko 260 osób. [...] Działacze skupieni w Zjednoczeniu Łemków, wspierani przez działaczy środowiska ukraińskiego, robią dużo szumu. [...] Ale jest ich, o czym mówiłam, tylko 260 osób” (s. 75). Zgodnie z danymi GUS do Zjednoczenia Łemków należało w 2008 r. 959 osób (zob. Główny Urząd Statystyczny, Departament Badań Demograficznych, Notatka sygnalna. Materiał na konferencje prasową  w dniu 24 sierpnia 2010 r., s. 6, https://stat.gov.pl/download/ cps/rde/xbcr/gus/oz_Wyznania_religijne_i_stowarzyszenia_ narodowosciowe_i_etniczne_w_Polsce_2006_2008.pdf [data dostępu: 25.12.2020]). Liczba ta jest zbliżona Łemków, którzy oświadczyli w czasie Narodowego Spisu Powszechnego Ludności  i Mieszkań, że posługują się domu językami zarówno łemkowskim, jak i ukraińskim – 781 ludzi oraz Ukraińców, którzy w domu mówią także po łemkowsku – 732 osoby  (zob. G. Gudaszewski, Struktura narodowo-etniczna, wyznaniowa i językowa ludności Polski. Narodowy Spis Powszechny Ludności i Mieszkań 2011, Warszawa 2015, s. 81, 186, 187). Wynika stad, że nie doszacowała Pani przynajmniej 3-krotnie liczby Łemków-Ukraińców, chociaż ma Pani rację, twierdząc, że stanowią oni mniejszość wśród Rusnaków zamieszkujących nasz kraj. Z danych GUS wypływa też wniosek, że 46,7% Łemków żyjących w Polsce ma złożoną tożsamość etniczną (G. Gudaszewski, op. cit., s. 33). 3,6 tys. Łemków określiło się w 2011 r. jako Łemkowie i Polacy. Dla 2,6 tys. z nich identyfikacja polska była pierwszą (zob. ibidem, s. 36-37). Oznacza to, że znajdowały się one poza oddziaływaniem ruchu karpacko-ruskiego, które reprezentuje Stowarzyszenie Łemków, nie ulegając jednocześnie całkowitej polonizacji. Pokazuje to, jak i mieszane małżeństwa polsko-łemkowskie, że na szczęście, tendencje ksenofobiczne, o których wspominałem na początku tego tekstu, są obce mniej więcej 1/3 mieszkających w naszym kraju Rusnaków (niestety, wiążą się one nieraz z porzuceniem przez nich prawosławia).

Czytelnik tej mojej polemiki z Panią, wyznania innego, niż prawosławne, bądź niewierzący zapyta się, czy warto trwać przy prawosławiu, skoro można mieć styczność w cerkwiach z takimi ludźmi. Wypada dodać, że zdecydowana większość działaczy Stowarzyszenia Łemków należy do PAKP (czy Pani także?) i reprezentuje opcję separatystyczną (karpacko-ruską) wśród tego ludu (zob. E. Michna, TOŻSAMOŚC ŁEMKÓW U PROGU XXI WIEKU. CIĄGŁOŚĆ I ZMIANA, s. 191-192, 207, http:// cejsh.icm.edu.pl/cejsh/element/bwmeta1.element.cejsh-c5a1317a-76d4-4d1d-a3a3-f0ff90953918/c/ michna.pdf [data dostępu: 27.11.2019]; J. Starzyński, Na cużyni. Łemkowie, [w:] Kto siedzi na miedzi(-y)?, red. idem, Legnica 2013, s. 252; А. Копча, Інформация ГЗ Стоварышиня Лемків, «Бесіда», nr 1-2, s. 19). Na to odpowiem, że w ramach tego samego Dekanatu Lubińskiego mogę wskazać parochie, w których konfliktów narodowościowych nigdy nie było, nie ma i, daj Boże, nie będzie, tj. Jelenią Górę i Zgorzelec. Nota bene, do parafii jeleniogórskiej należą także Łemkowie. Na to odpowiem, że spotykam również Łemków, którym moje polskie pochodzenie zupełnie nie przeszkadza. Nie zapomnę rozmowy z Damianem Łuczkowcem, obecnie mnichem w Sakach, z pochodzenia Łemkiem, przed cerkwią legnicką. „Jakby Łemko został papieżem, to dla dla Łemków byłoby w porządku. Ja wolę taką mentalność, jaka panuje na Podlasiu. Tam możesz być kimkolwiek, nawet Maorysem, bylebyś był prawosławny”. Jego słowa potwierdzają moje doświadczenia z wizyt na Białostocczyźnie. Parafia mojego chrztu prawosławnego – Narodzenia Przenajświętszej Bogurodzicy i Świętych Carskich Męczenników w ramach Rosyjskiej Zagranicznej Cerkwi Prawosławnej – również jest otwarta na osoby różnych narodowości, nie tylko Rosjan. Liturgie odprawia się tam  częściowo w języku angielskim i częściowo w cerkiewno-słowiańskim. Jej proboszcz jest pól-Rosjaninem pół-Litwinem, wikary – Anglikiem. Czczą tam nie tylko świętych greckich i ruskich, ale i miejscowych, jak św. Aidan czy św. Edward Wyznawca, król Anglii. W czasie konwersji wyznanie złożyłem wyznanie wiary po polsku, z inicjatywy proboszcza, nie mojej. „Zarubieżnicy” pokazali mi, jak powinna być zorganizowana wspólnota prawosławna. Protestuję przeciw „pruciu” po szwach narodowościowych parafii prawosławnych przez ludzi takich, jak Pani wypychaniu z nich wiernych nie-łemkowskiego pochodzenia zza naszej wschodniej granicy i zniechęcaniu innowierców do przyjmowania prawosławia! Protestuję przeciw dzieleniu przez Panią i Pani podobnych osobników mieszkańców  gmin i powiatów (w skali państwa polskiego macie za małe wpływy), w których żyją Łemkowie, na „swoich” i „obcych” i utrudnianiu im w ten sposób rozwiązywania istotnych dla nich problemów, jak np. zanieczyszczenie środowiska, pijaństwo, przestępczość czy obecna zaraza!

Dlaczego głosicie Pani i Pani zwolennicy poglądy nacjonalistyczne i etnofiletystyczne? Pierwsza hipoteza, to słaba znajomość doktryny chrześcijańskiej, tak w jej wersji prawosławnej, jak i rzymskokatolickiej. „Jedni uważają się za takich słusznie, inni łudzą się tylko – pisał polski filozof i psycholog, prof. Władysław Witwicki – bo w rzeczywistości żywią jakiś prywatny lub grupowy swoisty układ urojeń lub supozycji, z nazwy tylko zbliżony do katolicyzmu. Więc jacyś nieprawowierni antropozofowie, teozofowie, spirytyści, mesjaniści, marzyciele sympatyzujący z wiarą w jej postaci obowiązującej” (Wiara oświeconych, Warszawa 1980, s. 206). Niestety, możemy te słowa oparte o wyniki badań empirycznych, jakie sam prowadził, odnieść do części nominalnych prawosławnych. „Praktycznemu rozwiązaniu problemu narodowościowego w Kościele nie sprzyja niska świadomość eklezjalna wiernych oraz populizm hierarchii w stosunku do świata polityki ” - zauważa polski teolog prawosławny, o. Marek Ławreszuk (op. cit., s. 101). Trudno się tej ignorancji religijnej większości rzymskich katolików obu obrządków czy prawosławnych żyjących w Polsce dziwić, skoro niewielu z nich czyta Biblię, czy inne książki religijnej treści, co potwierdzają moje rozmowy z duchownymi, jak i badania. „Tylko 2% czytelników zadeklarowało czytanie takich publikacji – czytamy w raporcie  z przeprowadzonych przez Bibliotekę Narodową w 2016 r. badań na ogólnopolskiej, reprezentatywnej próbie 3149 osób - W wyborach lekturowych za-kwalifikowanych do książek religijnych znalazły się przede wszystkim teksty związane z religią katolicką. Czytanie Biblii zadeklarowało w 2016 roku tylko 8 osób (podkreślenie moje – P. B.). Wśród lektur wyróżniają się książki związane z postacią i myślą Jana Pawła II, które wybrał co czwarty czytelnik publikacji o tematyce religijnej” (I. Koryś, J. Kopeć, Z. Zasacka, R. Chymkowski, Stan czytelnictwa w Polsce w 2016 r., Warszawa 2017, s. 81, https://www.bn.org.pl/download/document/ 1492678784.pdf [data dostępu: 15.03.2020]). Obserwując Cerkiew polską, mam wrażenie, że jej duchowni nie przeciwdziałają wystarczająco zdecydowanie etnofiletyzmowi w dotkniętych nim wspólnotach, bo ciężko im przeciwstawić się środowiskom, z których sami się wywodzą i boją się masowych odejść wiernych, którzy przyznają się do prawosławia wyłącznie z przyczyn etnicznych i rodzinnych. Wiemy, że powroty Łemków do prawosławia, szczególnie w l. 1926-1932 i 1947-1956, wyjąwszy „wojnę o baby”, czyli sprzeciw wobec narzucania unickim duchownym celibatu i wysokie opłaty za posługi religijne księży grekokatolickich, takie właśnie miały przyczyny, bo wynika to wprost z treści przedmiotowego wywiadu („Jak przyszedł ukrainizator, to ludzie w proteście wobec jego działań, wracali do prawosławia”), jak i licznych opracowań  (zob. np. B. Halczak, Wpływ wyznania na tożsamość narodową Łemków, „Roczniki Kulturoznawcze”, t. V, nr 1, 2014, s. 21-23; R. Reinfuss, Śladami Łemków, Warszawa 1990, s. 75, 81-82). W odniesieniu do osób oświeconych, do których się Pani zalicza, wchodzi w grę jeszcze inna hipoteza, wyjaśniająca Waszą orientację nacjonalistyczną. „Inni, choć nie wierzą, mają oprócz nawyku pewien węzeł uczuciowy z wiarą i jej sprawami, jakieś wspomnienia z dziecięcych lat, jakieś ślady sentymentu, szacunku, sympatii, jakieś odczucie dziejowej i obecnej potęgi Kościoła. Często tłem tych sympatii są upodobania estetyczne, nieraz tendencje polityczne i narodowe. Są np. ludzie o żywej potrzebie rządzenia, urodzeni dziennikarze i politycy. Ci nieraz udają wiarę i religijność, aby się asymilować do tych mas, którymi chcą kierować. Przybraną rolą przejmują się tu i ówdzie” (W. Witwicki, op. cit., s. 201).

Jaką widzę alternatywę widzę wobec głoszonych przez Was idei? Po pierwsze, odprawianie liturgii, nawet w parafiach, gdzie przeważają „Wasi ludzie”, w całości lub części, regularnie (np. raz w miesiącu) nie tylko w języku cerkiewno-słowiańskim, ale także w językach polskim (co się zdarzało, choć rzadko, w Legnicy) i/lub – uwaga – greckim (co już się dzieje np. w Zgorzelcu). Po wtóre, rozciągnięcie dekretu biskupa wrocławsko-szczecińskiego Jerzego z 2018 r., zabraniającego zawierania małżeństw mieszanych w świątyniach nieprawosławnych i wychowywania zrodzonego z nich potomstwa poza Cerkwią prawosławną, na cały PAKP i wyciągania konsekwencyj kanonicznych wobec łamiących jego przepisy wiernych. Po trzecie, zaprzestanie wspólnych modłów z duchownymi nieprawosławnymi i wyciąganie konsekwencyj wobec wiernych, których uczestniczą w nabożeństwach nieprawosławnych bez ważnej przyczyny (np. ślub czy pogrzeb krewnego), zgodnie z, m.in., 10., 45. 65., 71. Kanonami Apostolskimi oraz  kan. 9., kan. 32. i kan. 33. synodu laodycejskiego. W ten sposób pokaże się „Waszym ludziom”, że grekokatolicyzm i prawosławie nie są tym samym, wyznanie jest ważniejsze, niż narodowość. Po czwarte, poszerzenie obszaru Diecezji Przemysko-Gorlickiej na teren całych województw małopolskiego i podkarpackiego, tak by nie stała się łemkowskim gettem,  jak również zgodnie z kan. 17. Soboru Chalcedońskiego, który brzmi: „Gdy zaś władza cesarska założyła lub założy miasto, podział parafii kościelnych iść musi śladem porządku politycznego i publicznego” (ks. dr Aleksy Znosko, Kanony Kościoła prawosławnego, Hajnówka 2000, s. 59). Po piąte, PAKP i powiązane z nim organizacje powinny zmienić swoja „politykę” wydawniczą, informacyjną i w zakresie dystrybucji książek. Nie może być tak, że Pismo Święte w językach polskim, cerkiewno-słowiańskim i rosyjskim znajdziemy, niestety, tylko na stronie https://nicefor.info/, założonej przez wiernych, którzy przeszli z Cerkwi polskiej do starostylników greckich, a nie na https://www.cerkiew.pl/. Nie może być tak, że np. Kanony Kościoła prawosławnego czy  Отче наш. Молитовник mogę kupić w cerkwi lubińskiej albo przez Internet, ale już nie w cerkwi legnickiej czy we wrocławskiej katedrze. Nie może być tak, że po Komentarz Boskiej Liturgii św. Jana Chryzostoma napisany przez św. Mikołaja Kabasilasa musiałem pojechać do Hajnówki.  Pozwoliłem sobie przedstawić te propozycje działań duchownych w ramach wyżej wspomnianej przez mnie zasady soborowości, która oznacza współodpowiedzialność wiernych za los Cerkwi ogółu wiernych – także moją i wyklucza nieomylność w rzeczach wiary i obyczajów kogokolwiek, poza soborem powszechnym – także moją. Wypełniłem swój ludzki i chrześcijański obowiązek. „Gdy brat twój zgrzeszy <przeciw tobie>, idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli Cię usłucha pozyskasz swego brata. Jeśli zaś nie usłucha , weź ze sobą jeszcze  jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch lub trzech świadków oprała się cała sprawa” (Mt 18, 15-16). Jestem gotów bronić w korespondencji prywatnej z Panią, w Internecie, w rozmowach z zainteresowanymi poruszonymi w tym liście sprawami, każdego zdania tutaj zapisanego. Слава Ісусу Христу!


Z poważaniem

dr Piotr Bukowczyk