Sunday, December 4, 2011

O bezrobociu wśród absolwentów szkół wyższych

         „Hiszpania, Grecja, Irlandia, Portugalia, Polska – co tak naprawdę łączy te kraje? [...] Wspólnym mianownikiem tych państw jest zawstydzająco wysoki poziom bezrobocia wśród absolwentów wyższych uczelni” - pisze we „wstępniaku” do nr 7 z października/listopada 2011 r. p. Bohdan Stawiski. Nie jestem socjologiem ani ekonomistą, ale doświadczenia moje i moich kolegów, jak sądzę, upoważniają mnie do zabrania głosu w tej sprawie. Swoje tezy odnoszę w szczególności do osób, które ukończyły polskie uczelnie. 
          Winnych wysokiego bezrobocia wśród absolwentów jest bez wątpienia wielu. Wymienię ich poniżej, ograniczając swe przemyślenia do obecnego polskiego rynku pracy: 
szkoły – bo nie prowadziły do niedawna zajęć z orientacji zawodowej – nie uczyły jak pisać porządne curiculum vitae i list motywacyjny, nie przeprowadzano w nich niemal w ogóle badań psychotechnicznych uczniów itd.; 
uczelnie wyższe – bo przyjmowały byle kogo na studia, żeby wyciągnąć więcej pieniędzy z budżetu państwa; bo pozwalały za pieniądze, w ramach wpisów warunkowych, dalej pobierać nauki słabym studentom, obniżając przez to wartość dyplomów; bo tworzyły, wzorem amerykańskim, „mikrokierunki” niedostosowane do potrzeb rynku pracy; bo nie prowadziły do niedawna szkoleń z zakresu prawa pracy; bo wymagały od studentów odbycia zbyt małej ilości godzin praktyk; 
studenci – bo lekkomyślnie wybierali kierunki studiów; bo niektórzy z nich podejmowali studia, chociaż się w ogóle do tego nie nadawali, zamiast z pożytkiem dla siebie i społeczeństwa pójść do szkoły policealnej czy zasadniczej szkoły zawodowej, zdobyć zawód i wejść szybciej na rynek pracy; pracodawcy – bo stawiają nieraz nierealistyczne wymagania kandydatom do pracy, jak wieloletnie doświadczenie w warunkach ogromnego bezrobocia albo ukończenie studiów podyplomowych, MBA, kursów, szkół biznesu etc., by awansować, zamiast doświadczenia i zasług dla przedsiębiorstwa; bo niektórzy z nich znęcali się nad pracownikami, zmuszając ich do porzucenia pracy; bo w wielu instytucjach publicznych zatrudnia się znajomych, krewnych i kolegów partyjnych; 
państwo polskie i Unia Europejska – bo tworzą rozrośnięte i niesprawne instytucje rynku pracy (np. Wojewódzkie Urzędy Pracy, jak gdyby nie starczyły Powiatowe Urzędów Pracy); bo wymyślają chybiające często celu instrumenta rynku pracy (np. płatne staże bez gwarancji zatrudnienia); bo nie ukracają zjawiska chałturzenia na wielu etatach; bo przez nieżyciowe przepisy prawa pracy, prawa ochrony środowiska czy prawa działalności gospodarczej (np. wyśrubowane zasady bezpieczeństwa i higieny pracy, fikcyjny zagrożenie przez emisję dwutlenku węgla, zbędne w niektórych przypadkach uprawnienia zawodowe, podatki niesprzyjające inwestycjom w kadry) utrudniają wejście młodym ludziom na rynek pracy i otwieranie własnej działalności gospodarczej. 
          Nie zgadzam się z wyjaśnieniami sytuacji na rynku pracy, których autorzy wskazują się jden czynnik odpowiedzialny za nią. Liberałowie kłócą się z socjalistami, co wywołuje kryzysowe zjawiska ekonomiczne. Pierwsi powiadają, że nadmierna ingerencja państwa w gospodarkę, drudzy – że niedostateczna. „Międzynarodowe korporacje uwolniły się od znaczących elementów kontroli przez rządy państw narodowych, w dążeniu do maksymalizacji zysków podporządkowały sobie władze państwową. Z jej pomocą wielki kapitał likwiduje wywalczone przez pracowników najemnych w XX w. zdobycze socjalne. [...] Fakt, że jedynym środkiem zaradczym w warunkach kryzysu okazuje się przedsięwzięcie zmierzające w stronę uspołecznienia własności przez państwo, a więc sprzeczne z mechanizmami kapitalistycznej reprodukcji, uważam za niezwykle znamienny” - powiada polski filozof i socjolog, prof. Jerzy Kochan („Przegląd”, nr 43 (617) z 30 października 2011 r.). „Przy takim opodatkowaniu pracy, jakiem wprowadził Pan Profesor Balcerowicz, legalna praca jest nieopłacalna ani dla pracowników, ani dla pracodawców. A z uwagi na przepisy prawa pracy przeforsowane onegdaj przez AWS (przypomnę: Akcja Wyborcza „Solidarność”), na które przystał Pan Wicepremier Balcerowicz – wówczas przewodniczący Unii Wolności (były kiedyś takie partie), jest dziś łatwiej wziąć rozwód z żoną niż zwolnić z pracy sekretarkę. W efekcie tworzenie nowych miejsc pracy jest niezwykle kosztowne i ryzykowne” - pisze polski prawnik, prof. Robert Gwiazdowski (zob. tegoż, Stracone pokolenie, dostępne na: http://www.blog.gwiazdowski.pl/index.php?subcontent=1&id=923). Lekceważą oni jednak wymienione przeze mnie wyżej czynniki wywołujące bezrobocie, które z polityką nie mają wiele wspólnego. Nie pytam się już, z czego będzie żyła zwolniona sekretarka. Niektórzy wysokie bezrobocie traktują jako skutek kryzysu finansowego. Atoli rzadko tedy powinny być publikowane oferty pracy, a tymczasem pełno ich w Urzędach Pracy, Uczelnianych Biurach Karier, w prywatnych agencjach pośrednictwa pracy czy na serwisach typu praca.info.pl czy pracuj.pl. Jestem pewien, że rozwiązanie problemu wysokiego bezrobocia wśród absolwentów szkół wyższych będzie wymagała działania wielu podmiotów.

Tuesday, July 19, 2011

Metafizyka i ontologia "Dhammapady"

            Tripitaka, po sanskrycku „trzy kosze”, zwane po palijsku Tipitaka, to spisane w języku pali na Cejlonie ok. I w. przed Chrystusem księgi kanoniczne buddyzmu hinajany, zebrane w trzy tzw. kosze:  1)  Winajapitaka  („kosz  dyscypliny”) - ­ przepisy  życia zakonnego,   2)  Suttapitaka  („kosz
kazań”) ­ - pouczenia przypisywane Buddzie, 2)  Abhindhammapitaka  („kosz wyższej doktryny”) ­ - wykład filozofii.  Suttapitaka  dzieli się na pięć rozdziałów (nikaja). Ostatni –  Khuddaka nikaja  – zawiera   wymienioną   w   tytule   pracy   niniejszej  Dhammapadę [1].   Tytuł  tego   dzieła   zawierający
wieloznaczne pojęcie dhammy (w sanskrycie: dharmy) autor polskiego przekładu, Zbigniew Becker, tłumaczy jako „ścieżka mądrości Buddy”[2]. Budda jest pseudonimem Siddharthy Gautamy (560-­480 p. n. e., palijskie Siddhattha Gotama), zwanego również Śakjamuni (dosł. „asceta z rodu Śakjów”),  pochodzi z sanskrytu i oznacza „przebudzony, oświecony”. Budda nie spisał swych nauk. Sidharta Gautama   posługiwał   się     prawdo-podobnie   językiem   maghadi   –   wymarłym   językiem indoeuropejskim,   z   grupy   języków   indoirańskich   (aryjskich),   zaliczanym   wraz   z   pali   do   tzw. prakrytów.   Kazania   Buddy   przekazywały   kolejne   pokolenia   jego   uczniów   korzystając   z mnemotechnik, później je spisano. Dhammapady stanowią jeden ze starszych tekstów buddyjskich. Wydaje się, iż mimo owych okoliczności odzwierciedlają one dosyć wiernie myśl Buddy. Z tej przyczyny   postanowiłem   się   zająć   w   niniejszej   pracy   zawartymi   w   tym   dziele   wątkami ontologiczno-­metafizycznymi [3].
          Metafizykę definiuję jako dyscyplinę zajmującą się „przedmiotami niedoświadczalnymi, leżącymi więc w tym słowa znaczeniu poza doświadczeniem zmysłowym” [4]  ­ Bogiem, światem, duszą. Ontologię pojmuję jako naukę „opisową (a więc nie rozumującą) o najbardziej oderwanych cechach każdego przedmiotu danego (a więc nie o Bogu, świecie itd.)” [5].
          Twierdzę iż metafizyka i ontologia buddyjska, wyłaniające się z  Dhammapady  zawierają następujące   poglądy:   1)  holizm,   2)  spirytualizm,   3)  determinizm.  Holizm  rozpatrując   „jako całości   nie   tylko   poszczególne   organizmy   zwierzęce   i   roślinne,   ale   również   złożone   z
indywidualnych organizmów  kolonie i zespoły, głosi, że zachowanie się takich zespołów odbywa się   według   praw   niesprowadzalnych   do   praw   rządzących   zachowaniem   się   indywidualnych organizmów, upatruje w tych  zespołach coś więcej, niż tylko sumę organizmów, widzi w nich jakby indywidua wyższego rzędu, posiadające życie swoiste i swoiste prawa”[6]. „Teza  spirytualistyczna [podkreślenie   moje   –   P.   B.]  orzeka,   że   w   świecie   istnieją   tylko   substancje   duchowe” [7]. Determinizmem  nazywam   „twierdzenie   głoszące,   iż   każde   zdarzenie   jest   skutkiem   jakiejś przyczyny” [8].
           Dhammapady  przeczą istnieniu bytów jednostkowych. „Wszystkie rzeczy nie są jaźnią  – gdy     dzięki  mądrości człowiek to dostrzega odwraca się od cierpienia” (279). Dzieło zdaje  się wyprowadzać ten przekonanie z ich nietrwałości. „Wszystkie uwarunkowane rzeczy są nietrwałe –
gdy   dzięki   mądrości   człowiek   to   dostrzega,   odwraca   się   od   cierpienia”   (277).   „Lecz   Dhamma wyznawana   przez   ludzi   dobrych   nie   starzeje   się:   ludzie   dobrzy   uczą   jej   dobrych   ludzi”   (151). Pojęcie  dhammy  ma   dwa   znaczenia   w   buddyzmie:   1)   nauka   Buddy,   2)   trwałe   (dharmy  nieuprzyczynowione, np. przestrzeń, nirwana) lub nietrwałe podstawowe składniki rzeczywistości  występujące   w   zmiennych   w   czasie   układach.   Bez   wątpienia   w   przytoczonym   wersie   idzie   o
dhammę rozumianą jako naukę, doktrynę. Dhammę streszcza inny wers analizowanego dzieła. „Kto poszukał schronienia w Buddzie, jego Nauce i jego Zakonie, ten swoją mądrością przenika Cztery Szlachetne   Prawdy   –   cierpienie,   przyczynę   cierpienia   ustanie   cierpienia   i   Szlachetną
Ośmioaspektową   Ścieżkę   prowadzącą   do   ustania   cierpienia”   (190-191).   Przypominają   owe   dwa wersety buddyjskie wyznanie wiary: „Uciekam się do Buddy, uciekam się do dharmy, uciekam się
do sanghi” ­ i stąd nie dysponując oryginałem palijskim wiem, że pojawia się w nim w miejscu słowa   „Nauka”   słowo  dhamma.   Wypływa   stąd   wniosek,   iż   Cztery   Szlachetne   Prawdy   stanowią rzeczywistość, a świat dany nam w doświadczeniu, świat nietrwałych bytów jednostkowych ­ ułudę. Konsekwentnie  neguje  się  tu  różnicę  między  podmiotem  a  przedmiotem  poznania,  nazywanych metaforycznie „brzegami”. „Dla kogo nie ma ani tego brzegu, ani drugiego brzegu, ani też obu, kto jest wolny od trosk i więzów – tego zwę świętym człowiekiem” (385). Nie da się więc, z punktu widzenia Sidharty Gautamy, opisać świata poprzez opis składających się nań bądź występujących w nim bytów jednostkowych, bo tych według Śakjamuniego po prostu nie ma, co jest równoznaczne z przyjęciem przezeń holizmu.
           Dhamma  stanowi wedle Buddy byt duchowy, co implikuje  spirytualizm. „Widząc, iż to ciało   jest   niczym   piana   na   grzbiecie   fali,   przeniknąwszy   jego   złudną   naturę   i   wyrwawszy zakończone   kwiatami   (żądz   zmysłowych)   strzały   Mary,   idź   tam,   gdzie   cię   już   nie   dojrzy   Król Śmierci” (46).  
           Pierwszą   Szlachetną   Prawdę   –   o   przyczynie   cierpienia  streszcza   świetnie   werset   153: „Wiele razy rodziłem sie w świecie sansary i wędrowałem na próżno poszukując budowniczego tego domu (życia). Powracające narodziny są prawdziwym cierpieniem”. Zamiast wyrazu samsara
pojawiają się synonimy: „dom” (np. 153 i 154), „odradzanie się” (180) itd. Przypomina to teorię   metempsychozy (wedrówki dusz), w którą wierzyli np. orficy, przy czym miast duszy wędruje tu nieokreślona siła życiowa. „Tak jak pasterz przegania kijem bydło na pastwisko, tak starość i śmierć przeganiają siłę życiową z żywych istot (z jednego wcielenia w drugie)” (135). Budda wymienia trzy przyczyny ponownych narodzin (i śmierci): nieznajomość  dhammy, pragnienia i niegodziwe czyny.   „Lecz   ci,   którzy   działają   zgodnie   z   doskonale   wyjaśnioną   Dhammą   przekroczą   poza władztwo Śmierci, tak trudne do przekroczenia” (86). „Tak jak drzewo, choć ścięte, wypuszcza na nowo pędy, jeśli korzenie pozostaną nietknięte i silne, tak też dopóki uśpione pragnienia nie zostaną wykorzenione, cierpienie będzie wzrastać wciąż na nowo” (338). „Gdy ktoś popełni zło, niech nie czyni tego ponownie. Niech nie czerpie z tego przyjemności, gdyż nagromadzenie zła powoduje ból” (117). Wyzwolenie z ponownych narodzin w Dammapadzie określa się jako nibbanę (np. 203, w   sanskrycie:  nirwanę),   „bezśmiertelność”   (21),   „to   co   nieuwarunkowane”   (154),   „to,   co niewysłowione”   (218),  „Nieprzebytą  Krainę”  (323).  Budda  opisał  stan  nibbany  następująco:   „O budowniczy, teraz cię dostrzegam! Już nie wzniesiesz ponownie tego domu. Twe krokwie zostały połamane,   kalenica   strzaskana.   Mój   umysł   osiągnął   to,   co   Nieuwarunkowane:   zniszczyłem pragnienia” (154). Stąd też w wersie 277 pojawia się pojęcie „uwarunkowane rzeczy” na określenie rzeczy   poddanych  samsarze.  Dhammapada  zawiera   katalogi   nieuchronnych   skutków   złych   i dobrych czynów: „Kto używa przemocy wobec tych, którzy są bezbronni, i krzywdzi tych, którzy są niewinni,   wkrótce   sprowadzi   na   siebie   jedną   z   następujących   przypadłości:   Ostry   ból   albo katastrofę, uszkodzenie ciała, poważną chorobę albo pomieszanie umysłu, kłopoty ze strony władzy albo ciężkie oskarżenia, utratę bliskich albo utratę dobytku, zniszczenie domostwa przez pożar. Gdy jego ciało się rozpada, ten pozbawiony wiedzy człowiek odradza się w piekle” (137-­140). „Mów prawdę; nie ulegaj gniewowi; poproszony – dawaj, nawet jeśli masz niewiele. Dzięki tym trzem – można znaleźć się wśród bogów” (224). Wynika też z przytoczonych urywków, iż od uczynków zależy   nie   tylko   długość   trwania  samsary,   ale   również   jakość   przyszłych   żywotów.   Bogowie kilkakrotnie wymieniani w dziele, również podlegają zmianie i przemijaniu. „Ten, kto wytężą się na
ścieżce, przezwycięży tę ziemię, te światy cierpienia i tę sferę bogów i ludzi” (45). Idzie w tym wersie o nibbanę. Budda wyłożył przeto w Dhammapadzie jasno tezę determinizmu.
           Powyższe rozważania skłaniają mnie do wyciągnięcia kilku wniosków:
  1. Ontologia   wedle   Buddy   właściwie   nie   istnieje,   rzeczywistość   leży   poza   naszym doświadczeniem   i  w  Dhammapadzie  jest  utożsamiana   z  dhammą,  rozumianą  jak   Cztery Szlachetne Prawdy, wyłożone przez Śakjamuniego.
  2. W   metafizyce   Buddy   występuje   sprzeczność,   polegająca   na   rysowaniu   wyzwolenia   się  jednostki,   której   nie   ma   z  samsary,   poprzez   godziwe   czyny   wobec   fikcyjnych   bytów. „Wiedząc o swojej nietrwałości, [człowiek – P. B.] doznaje siebie przecież jako stałego lądu w powszechnym przemijaniu – pisze V. Zotz w książce  Filozofia buddyzmu.  – Możliwość    rozwiązania   tej   teoretycznie   niewyjaśnianej   sprzeczności   polega   na   doświadczeniu    powstawania   w   zależności,   w   którym   to   procesie   postrzeganie   innego   prowadzi   do    podmiotowego uświadomienia” [9].
  3. Budda przyjmuje tezę deterministyczną, którą falsyfikuje istnienie ciągu liczb ujemnych bez    początku (najmniejszej liczby) oraz fizyka współczesna. „Główną przyczyną tego zabobonu    [determinizmu   psychologicznego   –   P.   B.]   jest   przeniesienie   do   psychiki   ludzkiej   zasady metodologicznej,   która   niegdyś   obowiązywała   w   fizyce,   a   mianowicie   tzw.   zasady determinizmu – pisze x. Józef Bocheński w Sto zabobonów. ­ Według niej każde zjawisko i wydarzenie ma determinującą je przyczynę, tj. taką, że skoro przyczyna istnieje, to zjawisko pojawia się z konieczności. Ale ta zasada została zarzucona w fizyce – a nawet gdyby nie została zarzucona, przenoszenie jej do dziedziny psychiki jest bezpodstawne” [10].

Przypisy

  1. Internetowa encyklopedia PWN, dostępna na: http://encyklopedia.pwn.pl, hasło: Dhammapada, palijski kanon [19 lipca 2011]; Religia.  Encyklopedia PWN, Wydawnictwo Naukowe PWN S. A., Warszawa 2001, hasło: buddyzm
  2. Dhammapada.   Ścieżka   Mądrości   Buddy.   Wprowadzenie:   Bhikku   Bodhi.   Przedmową opatrzył: Krzysztof Kosior. Przekład na podstawie tłumaczenia z palijskiego na angielski Acharya Buddharakkity: Zbigniew Becker, Misja Buddyjska „Trzy Schronienia” w Polsce, Szczecin,   brak   daty.   Dzieło   przytaczam   dalej   za   tym   przekładem,   podając   w   nawiasach numery wersów.
  3. Internetowa encyklopedia PWN, op. cit., Religia. Encyklopedia PWN, op. cit.
  4. Józef Bocheński, Sto zabobonów, PHILED, 1994, hasło metafizyka.
  5. Ibidem.
  6. Kazimierz   Ajdukiewicz,  Zagadnienia   i   kierunki   filozofii.   Teoria   poznania.   Metafizyka,    Wydawnictwo Antyk-­Fundacja Aletheia, Kęty­Warszawa 2004, s. 132.
  7. Ibidem, s. 113.
  8. Ibidem, s. 116.
  9. V. Zotz, Filozofia buddyzmu, WAM, Kraków 2007, s. 105.
  10. J. Bocheński, op. cit., hasło wolność.

Friday, June 24, 2011

Zagadnienie kary śmierci w luterańskich ksiegach wyznaniowych


          Naukowcy polscy sporo piszą o postawie opinii publicznej wobec kary głównej w różnych państwach, o dziejach tej instytucji prawnej, o poglądach Kościoła katolickiego wobec kary śmierci (zwł. Jana Pawła II), rozważają argumenta za jej zniesieniem lub przywróceniem. Niezwykle rzadko nasi badacze piszą o postawie wspólnot protestanckich wobec kary głównej. Przyczyną jest zapewne przewaga katolików w społeczeństwie polskim. Wedle mojej wiedzy dotychczas ukazały się zaledwie 4 publikacje pióra polskich naukowców poświęcone temu problemowi: Kara śmierci przed trybunałem sumienia. Studium problematyki w niemieckiej literaturze teologicznej (Redakcja Wydawnictw Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, Lublin 2001), pióra ks. dra Konrada Glombika, Kara śmierci z teologicznego i filozoficznego punktu widzenia (WAM, Kraków 2002), napisana przez ks. prof. Taduesza Ślipkę, Kiedy sól traci smak. Etyka protestankca w kryzysie, autorstwa filozofa, dra Tomasza Terlikowskiego (Fronda, Warszawa 2005) oraz Teologia ewangelicka i jej wymiar eklezjalny. Studium historyczno-systematyczne (ChAT, Warszawa 2007), pióra prof. Marcina Hintza. Postanowiłem ową lukę jakoś wypełnić, wygłaszając niniejszy referat.
          Karą śmierci nazywam sankcję w prawie karnym, polegającą na odebraniu życia osobie, która popełniła czyn karalny. Nie interesują mnie przeto w ogóle zjawiska przyrównywane nieraz – zwykle w publicystyce i propagandzie politycznej czy religijnej - do kary śmierci, jak przerywanie ciąży [1] czy śmierć w wyniku porachunków przestępczych [2], zaś w pewnym zakresie związane z główną kwestią i poruszane w niniejszym referacie zagadnienie zemsty czy wojny sprawiedliwej.
          Wyróżnia się dwa stanowiska wobec kary śmierci: retencjonizm i abolicjonizm. Zwolennicy retencjonizmu (z łac. retentio – „zatrzymanie”) [3], zwanego też represjonizmem (z łac. reprimere - „odeprzeć, powstrzymać, ograniczyć, stłumić”) [4] żądają utrzymania kary głównej albo jej przywrócenia w tych państwach, gdzie została zniesiona. Abolicjoniści (z łac. abolitio - „zniesienie, usunięcie, zrzucenie, amnestia”) [5] domagają się jej zniesienia.
         Przez luterańskie ksiegi wyznaniowe rozumiem „Mały katechizm” i „Duży katechizm” Marcina Lutra, „Augburskie wyznanie wiary”, „Obronę augsburskiego wyznania wiary”, „Artykuły szmalkaldzkie” (wraz z „Traktatem o władzy papieża”) oraz „Formułę zgody” [6]. Wypowiedzi dotyczące kary głównej znajdują się w czterech spośród nich: „Dużym katechizmie”, „Obronie augsburskiego wyznania wiary”, „Formule zgody” i „Traktacie o władzy papieża”.
          Marcin Luter napisał swe katechizmy w 1529 r. przerażony ignorancją religijną wiernych, jaką ujawniły wizytacje duszpasterskie przeprowadzone w latach 1527-1528. „Duży katechizm” oparty jest na kazaniach reformatora wygłoszonych w 1528 r. [7]. „Przykazanie to zatem nie odnosi się do Boga i do zwierzchności, ani też nie odejmuje im władzy karania śmiercią” - twierdził Luter w „Dużym katechizmie” w komentarzu do piątego przykazania Bożego [8]. „Albowiem Bóg przekazał swe prawo karania złoczyńców zwierzchności zamiast rodzicom, którzy dawnymi czasy (jak to czytamy u Mojżesza) sami musieli swoje dzieci stawiać przed sądem i skazywać na śmierć”. Luter ma zapewne na myśli przepis zawarty w Pwt 21,18: „Jeśli ktoś będzie miał syna nieposłusznego i krnąbrnego, niesłuchającego upomnień ojca ani matki, tak, że po upomnieniach jest im nieposłuszny, ojciec i matka pochwycą go, zaprowadzą do bramy, do starszych miasta, i powiedzą starszym miasta: Oto nasz syn jest nieposłuszny i krnąbrny, nie słucha naszego upomnienia, oddaje się rozpuście i pijaństwo. Wtedy mężowie tego miasta będą kamieniować go, aż umrze" [9]. Piąte przykazanie Boże, zdaniem Lutra, nie odnosi się do sfery publicznej, stosunków między ludźmi a państwem, lecz do sfery prywatnej, stosunków między pojedynczymi ludźmi [10]. Reformator nie podał w przytaczanym dziele katalogu czynów, które wedle niego winny być karane śmiercią. Pisze tamże, co prawda, że przez zaniedbania i lenistwo „możesz w ciągu roku skraść trzydzieści lub czterdzieści, a nawet więcej guldenów, za które gdyby je ktoś ukradkiem wziął lub ubocznie wyniósł, musiałby zginąć na stryczku [...]" [11], atoli nie wiadomo, czy tylko przywołuje przepisy ówczesnego prawa niemieckiego, nakazujące karać kradzież powieszeniem [12], czy również je aprobuje. Odtworzenie poglądów reformatora z Wittenbergi na karę główną wymaga sięgnięcia po inne jego dzieła. „Palenie heretyków jest przeciwne woli Ducha [Świętego]” - pisał młody Luter [13]. „Stopniowo – pisze polski historyk, Janusz Tazbir - pod wpływem otoczenia (Osiander, Melanchton), przyszedł on do przekonania, iż anabaptystów, jako zakamieniałych i niepoprawnych bluźnierców, należy karać śmiercią, przy czym «prawo miecza» w tym wypadku miałoby należeć do księcia" [14].
         „Formuła zgody” powstała po śmierci Lutra, w 1580 r., aby załagodzić spory wewnątrz wspólnoty ewangelickiej w Rzeszy Niemieckiej, wyszła zaś spod pióra Jakuba Andreae, kanlcerza uniwersytetu w Tybindze [15]. W „Formule zgody” wymieniono pośród twierdzeń „anabaptystów, jakie są nie przyjęcia w odniesieniu do władzy”: „Władza według Nowego Testamentu z czystym sumieniem nie może ukarać złoczyńców śmiercią” [16]. Niewątpliwie, polemizowano tu z poglądami umiarkowanego, niderlandzkiego odłamu anabaptyzmu, zwanego od imienia swego założyciela, Menno Simmonsa, mennonitami, sprzeciwiającego się wszelkiemu przelewowi krwi, w odróżnieniu od skrzydła radykalnego i rewolucyjnego, związanego z Tomaszem Münzerem [17].
         Filip Melanchton (Schwarzerd), współpracownik Lutra, ułożył w 1530 r. „Augsburskie wyznanie wiary” (Confessio augustana) i przedstawił je wówczas na Sejmie Rzeszy w Augsburgu (stąd jego nazwa). „Luter, wygnany z Cesarstwa, nie mógł pojawić się na sejmie" [18]. Cesarz Karol V, obecny na sejmie, w całosci odrzucił „Augsburskie wyznanie wiary”, przeto reformator rok później napisał „Obronę augsburskiego wyznania wiary” (Apologia confessionis augustanae) [19]. Filip Melanchton odróżnia w owym dziele odpłatę prywatną, wyraźnie zakazaną przez Jezusa i Apostołów (Mt 5,39; Rz 12,19), od odpłaty publicznej, przez Nowy Testament wręcz nakazanej [20]. „Karanie publiczne – powiada reformator niemiecki – dokonywane przez urząd publiczny, nie zostaje zakazane, lecz według Pawła jest zalecone i jest dziełem Bożym (Rz 13), a przykładem i postacią karania publicznego są wyroki sądowe, kary zasądzone, wojny i służba wojenna” [21]. „A Ewangelia – pisze tamże Melanchton – nie wnosi nowych praw o stanie świeckim, lecz nakazuje, abyśmy słuchali obecnych ustaw, niezależnie od tego, czy są ustanowione przez pogan, czy przez innych, i nakazuje nam przez to posłuszeństwo pielęgnować miłość” [22]. Wynika z tych słów akceptacja kary śmierci, obecnej przecież w ówczesnym ustawodawstwie.
           „Traktat o władzy papieża”, napisany przez melanchtona, przyjął zjazd teologów ewangelickich w Schmalkalden, zwołany z inicjatywy elektora saskiego Jana Fryderyka w 1537 r., aby zająć stanowisko wobec zwołanego rok wcześniej do Mantui przez papieża Pawła III soboru powszechnego (który zresztą nie zebrał się). Melanchton zarzuca papieżowi, że „broni swych błędów przemocą i zabójstwami i nie dopuszcza do rozpoznania sprawy. A to drugie nawet więcej szkodzi aniżeli jakiekolwiek kary śmierci, ponieważ po zniesieniu prawowitego sądu kościelnego nie dadzą się już usunąć bezbożne dogmaty i bezbożne nabożeństwa i w ciągu wieków giną niezmierzone ilości dusz” [23]. Wypowiedzi tej, jak już wcześniej powiedziałem, nie towarzyszyło odrzucenie przez Melanchtona czy Lutra stosowania przemocy wobec ich przeciwników religijnych.
         Analizowane pisma zawierają poglądy jednoznacznie retencjonistyczne. Autorzy albo nie uzasadniają swych przekonań, albo stosują zwykle argumenta z autorytetu, przesłanki czerpiąc z Pisma Świętego. Atoli, chociaż Stary Testament zawiera jednoznaczną zachętę do karania śmiercią, zresztą nie tylko za morderstwo, to rozumienie wypowiedzi Jezusa i Apostołów dotyczących karania po dziś dzień stanowi przedmiot zażartych sporów wśród chrześcijan. Luter i jego zwolennicy, jak mniemam, przyjęli interpetację tych niejasnych miejsc proponowaną przez św. Augustyna. Wszak wittenberski reformator, nim zerwał z Rzymem, był członkiem Zakonu Świętego Augustyna. Biskup Hippony odrzucił metaforyczne interpretacje pojęcia „miecz” (łac. gladius, gr. μάχαιρα), występującego w Rz 13, 3-4, np. proponowaną przez donatystów. Św. Paweł powiada tam: „A chcesz nie bać się władzy? [...] Jeżeli jednak czynisz źle, lękaj się, bo nie na próżno nosi miecz” [24]. „Czy może przypadkiem – pytał się retorycznie św. Augustyn w rozprawie przeciw tej herezji - jak to niektórzy z nich zgoła nieświadomi sprawy [podkreślenie moje – P. B.] zwykli rozumieć, chodzi o godności kościelne, a więc miecz oznacza karę duchową, która powoduje ekskomunikę: co najostrożniejszy Apostoł następnie słusznie ukrył przed czytelnikami, ponieważ rozumie się samo przez się?" [25]. Chociaż biskup Hippony wykluczał stosowanie wobec heretyków i schizmatyków sankcji ostatecznej [26], akceptował wymierzanie im innych kar przez państwo w myśl zaczerpniętej z Łk 14,23 formuły cogite intrare – „zmuszaj do wejścia” [27]. Zakorzenienie retencjonizmu w Piśmie Świętym oraz wpływy św. Augustna sprawiły, moim zdaniem, że mimo odrzucenia przez Lutra Tradycji kościelnej i postulowanego oparcia wiary wyłącznie na Biblii, reformator i jego zwolennicy w intresującym nas okresie głosili poglądy na karę główną zbliżone do wyrażanych w tej materii przez Kościól katolicki. Nie bez wpływu na stanowisko ewangelików augsburskich wobec kary śmierci w XVI w. pozostawało ówczesne prawo, karzące śmiercią za wiele czynów. Np. Zwierciadło Saskie (Sachsenspiegel), zbiór saskiego prawa zwyczajowego ułożony przez Eikego von Repkowa prawdopodobnie w latach 1220-1235, nakazywało karać śmiercią za: 1) kradzież, 2) zabójstwo, 3) bezprawne pozbawienie wolności, 4) rozbój, 5) podpalenie, 6) zgwałcenie (również zwierzęta obecne przy owym czynie), 8) cudzo-łóstwo, 7) złamanie pokoju, 8) czary, 9) niewiarę (zapewne herezję lub nawrót do pogaństwa), 9) fałszowanie monet [28]. Zwierciadło Saskie stanowiło podstawę prawa niemieckiego, na którym lokowano wiele miast i wsi w Europie Środkowej, stosowanego w Rzeczpospolitej do czasu rozbiorów, zaś w Prusach i Austrii do przełomu XVIII i XIX w. [29].

Przypisy
  1. Polskie Stowarzyszenie Obrońców Życia na swej stronie internetowej zamieściło ulotkę zatytułowaną „Aborcja to kara śmierci”. Zob. http://www.pro-life.pl/index.php?a=pages&id=115 [17 maja 2010].
  2. Na Witrynie Kary Śmierci znajduje się wykaz niektórych „nieformalnych” wyroków śmierci, jak jej redakcja zwie owo zjawisko. Zob. http://www.karasmierci.info.pl/mord.html [5 marca 2010].
  3. Słownik łacińsko-polski, oprac. Kazimierz Kumaniecki, wydanie XI, PWN, Warszawa 1979, hasło: retentio.
  4. Ibidem, hasło: reprimo, repressi, repressum.
  5. Ibidem, hasło: abolitio.
  6. Zob. Manfred Uglorz, Luterańskie księgi wyznaniowe, w: Księgi wyznaniowe Kościoła luterańskiego, Ośrodek Wydawniczy „Augustana”, Bielsko-Biała 1999, s. 16.
  7. Zob.. Jean Delumeau, Reformy chrześcijaństwa w XVI i XVII w., przeł. Jan Maria Kłoczowski, Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 1986, t. 1, s.57; Janusz T. Maciuszko, Założycielskie tezy ewangelicyzmu, w: Marcin Luter, Mały katechizm. Duży katechizm, przeł. Andrzej Wantuła, Ośrodek Wydawniczy „Augustana”, Bielsko-Biała 2000, s. 7, 15.
  8. M. Luter, Duży katechizm, w: ibidem, s. 74.
  9. Cyt. za: Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu. Biblia Tysiąclecia. Wydanie piąte, na nowo opracowane i poprawione, Poznan 2003.
  10. M. Luter, Duży katechizm, op. cit., s. 74.: „Dlatego to, co tu zabroniono, jest zabronione nie zwierzchności, lecz pojedynczym ludziom w stosunku do siebie”.
  11. Ibidem, s. 81.
  12. Zob. Monika Kober, Sposoby wykonywania kary śmierci w dawnych wiekach, „Prawo i życie”, nr 9/2000; Zwierciadło Saskie z 1220-1235 r., przeł. W. Witkowski, w: Historia powszechna państwa i prawa, red. Marian Józef Ptak, Marek Kinstler, Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 1995, s. 133, ks. II, art. 13.
  13. Zdanie potępione w bulli Exurge Domine Leona X, cyt. za.: Enchiridion symbolorum, definitionum et declarationum quae de rebus fidei et morum a conciliis oecumenicis et summes Pontificibus emanarunt, red. H. Denzinger, Stahel, Würtzburg, 1854nr  657. Tekst oryginalny: „Haereticos comburi est contra voluntatem Spiritus”.
  14. Zob. Janusz Tazbir, Dzieje tolerancji w Polsce, Wydawnictwo Interpress, Warszawa 1973, s. 17.
  15. Zob. J. Delumeau, op. cit., s. 184.
  16. Jakub Andreae, Formuła zgody, w: Księgi wyznaniowe Kościoła ewangelickiego, op. cit., s. 425.
  17. J. Baszkiewicz, Historia doktryn polityczno-prawnych do końca XVIII w., PWN, Warszawa 1968, s. 253-255; J. Delumeau, op. cit., s. 61, J. Tazbir, Reformacja, kontrreformacja, tolerancja, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 1996, s. 70-72.
  18. Zob. J. Delumeau, op. cit., s. 69.
  19. Zob. ibidem, s. 70.
  20. Filip Melanchton, Obrona wyznania augsburskiego, w: ibidem, s. 272.
  21. Ibidem.
  22. Ibidem.
  23. F. Melanchton, Traktat o władzy papieża, w: Księgi wyznaniowe Kościoła luterańskiego, op. cit., s. 365.
  24. Cyt. za: Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu. Biblia Tysiąclecia, op. cit.
  25. Idem, Contra epistolam Parmeniani libri tres, w: Patrologia Latina, red. Jaques Paul Migne, t. XLIII, Paryż 1841, kol. 45, tłum. własne. Tekst oryginalny: „Nisi forte, quemadmodum nonulli eorum sane imperitissimi hoc intelligere solent, de hominibus ecclesiasticis dictum est, ut gladius intelligatur vindicata spiritualis, qui excommunicationem operatur: cum providentissimus Apostolis consequenti contextione lectionis satis operiat quia loquatur”.
  26. Zob. Grzegorz Ryś, Inkwizycja, Społeczny Instytut Wydawniczy „Znak”, Kraków 1997, s. 23, 26.  
  27. Zob. Jan Baszkiewicz, op. cit., s. 128; ks. T. Ślipko, SJ, op. cit., s. 36.

Słowo od autora bloga

Na niniejszym blogu będą pojawiać się wpisy dotyczące historii myśli politycznej, historii religii, metodologii humanistyki, czasem oświaty i szkolnictwa wyższego. Będę unikać komentowania bieżących wydarzeń politycznych. Niezbyt mnie interesuje tandetna propaganda i spory o pseudoproblemy (np. wystawienie pomnika śp. Lecha Kaczyńskiego na Krakowskim Przedmieściu) między partiami głównego nurtu. Życzę miłej lektury!


Piotr Bukowczyk